27 paź 2014

You’re my end and my beginning

5 komentarzy:
Ciepłe jak na jesień promienie słońca przebijały się do sypialni, w której spała Viviane. Światło słoneczne muskało delikatną twarz kobiety, a już po chwili otworzyła ciężkie powieki które były popuchnięte od płaczu. John miał do niej pretensje, o to że wróciła za późno do domu zresztą jak zawszę, on mógł ale ona za to już nie, nie mogła sobie wyobrazić, że spędzi z nim całe swoje życie.
    Kobieta obróciła się na drugi bok dotykając dłonią drugą stronę łóżka zatrzymując się na poduszce, na której znajdowały się płatki róż, przez chwilę pomyślała że to jakiś głupi sen ale od razu rozwiała taki pomysł, podniosła się na łóżku opierając się o zagłówek łóżka w dłoniach trzymając pozrywane płatki kwiatów. Pokręciła głową z niezadowoloną miną. Następna gra Johna. Zawszę tak robił, bił ją, a na drugi dzień kupował jej kwiaty i obsypywał prezentami. Typowe.
    Kiedy wstała z łóżka zauważyła "ścieżkę" zrobioną z płatków róż, te same które znajdowały się na łóżku, bez namysłu podążyła w jej stronę. Następnie owa ścieżka doprowadziła ją do łazienki, z której wydobywały się dźwięki grającej muzyki wykonywanej przez muzyczki, które wynajął John. Stał oparty o dużą, białą wannę zdobioną złotymi ornamentami. Był uśmiechnięty od ucha do ucha tak jakby nigdy nic, zapominając o całej sprawie o tym jak bardzo każdym ciosem wymierzonym w jej delikatnie jak porcelana ciało, sprawiał ból fizyczny jak i psychiczny. Tymczasem kobieta stanęła na środku łazienki, mając poważną minę, zero uśmiechu. Podszedł do niej powoli, stojąc za jej plecami i delikatnie dotykając dłonią jej ramienia, nachylając się nad jej uchem rzekł, dość miłym głosem.
    Kochanie, to dla Ciebie. Chciałbym, abyś się zrelaksowała po ciężkiej nocy uśmiechnął się pod nosem dobrze wiedział co ma na myśli, mówiąc ostatnie słowa. Nie odezwała się, zrobiła grymas na twarzy, jednakże od razu zmieniła go w poważną minę. Kiedy mężczyzna wyszedł z łazienki zostawiając nie całkiem samą kobietę, ta zaś ściągnęła swoją piżamę rzucając ją gdzieś w kąt nie przejmując się obecnością osób trzecich. Minimalnie zanurzyła drobną stopę do wanny by sprawdzić stan wody, którą była wypełniona duża wanna. W powietrzu można było wyczuć subtelne kobiece zapachy, orchidei oraz pomarańczy. Po chwili kobieta już zanurzyła swoje ciało relaksując się ciepłem wody, muzyką oraz zapachami będącymi w powietrzu. 


~*~

  No i co, o czym rozmawialiście? podekscytowana Sam, spoglądała na przyjaciółkę chcąc dowiedzieć się każdego szczegółu jaki wydarzył się kilka dni temu, widać było że jej ciekawość sięgała zenitu. 
  Och, no dobrze wiesz o czym. O wszystkim uśmiechnęła się pod nosem widząc Sam w jakiej aktualnie jest w euforii.
  Jak o wszystkim? No na pewno mieliście jeden wspólny temat - powiedziała to będąc delikatnie zawiedziona. Była przekonana, że przyjaciółka zdradzi każdy szkopuł rozmowy z Tomem. 
  No tego nie da się tak opowiedzieć. Kiedy zaczynaliśmy jakiś temat, zawszę kończyliśmy na czymś innym. To było świetne - wzrok wbiła w ziemię idąc chodnikiem przez miasto. Sam wyciągnęła ją na zakupy, potrzebowała nowych sukienek na wieczór panieński Viviane. Ciężko było ją przekonać, aby zorganizować taką imprezę, jednak dziewczyna zgodziła się kiedy dowiedziała się, że odbędzie się w stolicy Francji.
  Hej, ktoś tu się zakochał? zaśmiała się głośno, przez co przechodnie zwrócili uwagę na idące kobiety.
  Ty głupia jesteś! Przecież wiesz, że... Nie mogę ostanie słowa wypowiedziała ze smutkiem, tak bardzo chciała się prawdziwie zakochać. Lecz, bliscy utrudniali jej to na każdym kroku. 
  No tak zapomniałam. Wybacz przez chwilę nastąpiła niezręczna cisza. Viviane od razu ją przerwała, lekkim zaśmianiem się. 
  Z czego się śmiejesz? zapytała zaciekawiona Sam. 
  A gdyby nawet, no wiesz. A gdybym nawet się zakochała, czy chciałby taką głupiutką dziewczynę wzrok przeniosła na przyjaciółkę, która ta zrobiła niezadowoloną minę, kręcą głową. 
  Kochana czego ci brakuje. Jesteś ładna, mądra, ułożona, jakby nie było bogata. Czego chcieć więcej. 
  Może dla niego to nie wystarcza, może woli inne dziewczyny. Wiesz, co mam na myśli. 
  To on wtedy dla mnie jest głupkiem, no na prawdę głupkiem. 
  Tak kochana, czasem bywa - kiedy Viviane wypowiedziała te słowa, były już przed sklepem.
    Po udanych zakupach, kobiety postanowiły że pójdą coś zjeść, dobry zakup trzeba uczcić. Wybrały się do ich ulubionej knajpy, która serwowała bardzo dobre dania. Blond włosa, pchnęła duże, ciężkie szklane drzwi, wchodząc do knajpy chwilkę czekając na Viviane. Sam rozejrzała się po lokaju, spoglądając za ustronnym wolnym miejscem. Kiedy takowe znalazła, od razu pociągnęła swoją przyjaciółkę nie zważając na ilość toreb trzymanych w dłoni. Od razu rozsiadły się wygodnie, ściągając płaszcze i kładąc je na oparciu krzesła. Viviane, przeczesała swoje kasztanowe włosy do tyłu, biorąc menu które luźno leżało na stole, otworzyła je wybierając jakieś danie. 
  Więc, masz już na coś ochotę, Sam? spoglądnęła na kobietę zza karty, uśmiechając się pod nosem. 
  A mam, wybieram moją ulubioną sałatkę grecką. A ty już coś wybrałaś? zapytała zaciekawiona. 
  Chyba, mam ochotę na coś słodkiego. Wybieram tort czekoladowy odłożyła kartę na stół, a po chwili już przyszedł kelner aby przyjąć zamówienie. I tak też zrobił, z szerokim uśmiechem przyjął zamówienie odchodząc od stolika. Na dania, nie musiały długo czekać, po nie całych dwudziestu minutach, kelner przyszedł z zamówieniami. Podał posiłki, każdej z dziewczyn, po czym odszedł życząc smacznego. 
   Po skonsumowanych posiłkach, nadszedł czas na pogaduchy jak to na przyjaciółki przystało. Viviane poprawiła swoje niedbale upięte włosy, zaczesując wypadające pojedyncze kosmyki za ucho w jednej ręce mając gorącą filiżankę najlepszej angielskiej herbaty, upijając małe łyki. 
   Co byś zrobiła jakby tutaj przyszedł? - oparła podbródek o dłoń wpatrując się w ciemnowłosą. 
   A co bym zrobiła? Najwyraźniej nic, każdy ma prawo przebywać gdzie chce, więc nie przeszkadzałoby mi to wzruszyła ramionami, biorąc w obie dłonie filiżankę. 
   Masz racje odrzekła, dokańczając jeść rozpuszczające się lody cytrynowe. 
   Rozmawiały jeszcze tak przez jeszcze dobrą godzinę, kiedy usłyszały głośne rozmowy wchodzących mężczyzn do knajpy. Viviane odwróciła się delikatnie by zobaczyć owych mężczyzn, nie zobaczyła tam nikogo znanego, aczkolwiek po chwili ujrzała Toma. Rozszerzyła szeroko oczy, natychmiast odwracając się w stronę przyjaciółki i delikatnie zjeżdżając z siedzenia, tak by owy mężczyzna jej nie zauważył. 
   Co się stało? Wyglądasz jak byś zobaczyła ducha kiedy wypowiedziała ostatnie słowa, już wiedziała o co może chodzić, uśmiechnęła się pod nosem, mogła go zawołać ale nie chciała robić tego swojej przyjaciółce, dobrze wiedziała co ją czeka kiedy by to zrobiła. 
   Czy to Twoja sprawka? wyszeptała, będąc lekko zdenerwowaną Bo jeżeli tak, będziesz wąchać kwiatki od spodu, mówię serio. 
   No co ty, nawet nie mam do niego numeru, a gdybym chciała zadzwonić, cały czas siedziałam z tobą więc... nachyliła się delikatnie, aby nikt nie zauważył że z kimś rozmawia. Spoglądała w stronę mężczyzn i w pewnym momencie spojrzenie Sam i Toma spotkały się, przez co mężczyzna uśmiechnął się w jej stronę na chwilę opuszczając towarzystwo, by iść w stronę dziewczyn. 
  Ej! On tutaj idzie, co mam zrobić? wycedziła przez zęby, jednakże mając szeroki uśmiech, nie spoglądając na przyjaciółkę.
  Co?! Ja nie mogę automatycznie Viviane, schowała się pod stół. Szczerze czuła się jak nastolatka chowająca się przed spotkaniem najbardziej popularnego chłopaka w szkole w ten sposób unikając z nim rozmowy. Wyglądało to naprawdę bardzo zabawnie. 
  Wyłaź z tamtą, bo jak cię zobaczy będziesz musiała zmienić miejsce zamieszkania. 
W tym czasie do stolika podszedł Tom. 
  Cześć Sam, co za zbieg okoliczności nieprawdaż?
  Ooo, cześć! Tak rzeczywiście zbieg okoliczności uśmiechnęła się szeroko.
  Siedzisz sama? Czy czekasz na kogoś? zapytał, opierając ręce o blat stołu. 
  Wiesz co... To znaczy siedzę sama znaczy czekam na kogoś ze stresu dziewczynie zaczął plątać się język, bała się że w ten sposób może zdemaskować swoją przyjaciółkę, a tego by nie chciała. 
  No więc, czekasz czy siedzisz sama, bo wydaje mi się że coś kombinujesz zaśmiał się wkładając dłonie do kieszeni od spodni. 
  A ty musisz wszystko wiedzieć co? 
  No co, taki już jestem uniósł kącik ust do góry. 
W pewnym momencie usłyszeli głośne uderzenie i głos chowającej się Viviane. Tom nachylił się widząc uśmiechającą się szeroko Viviane. Pomachała dłonią mówiąc. 
  Cześć - nie przestawała się uśmiechać. 
  Viv?! Co ty robiłaś pod stołem? uniósł brwi do góry w zdziwieniu. 
  Szukałam czegoś, ale nieważne... Co ty tu robisz? 
  Wpadłem z kumplami na miasto odrzekł. 
  Rozumiem, męski wypad uśmiechnęła się pod nosem, krzyżując dłonie na piersi. Widać było lekkie zmieszanie na twarzy Toma, lecz od razu uśmiechnął się, nerwowo przeczesując swoje półdługie włosy. 
  Można to tak nazwać... A zapomniał bym, dobrze się składa że cię spotkałem, ponieważ w piątek organizuję imprezę u mnie w domu. Będą tam moim przyjaciele ogółem będzie fajna zabawa i myślałem czy byś wpadła widać było, że się denerwuje przez co uśmiech na twarzy dziewczyny coraz bardziej się poszerzał. 
  Wiesz co dam ci znać, aktualnie nie wiem co będę w tym dniu robiła ale myślę, że dam radę przyjść. Wiesz co podam ci mój numer - wzięła do ręki papierową serwetkę i wyciągnęła z torebki długopis zapisując swój numer, złożyła serwetkę na pół wręczając ją mężczyźnie. 
  Proszę w pewnym momencie, odezwała się Sam.
  Stary odważny jesteś, zapraszasz moją przyjaciółkę przy mnie. Wiesz o tym, że będziemy cię obgadywać  zaśmiała się, uważnie patrząc na mężczyznę. 
   Sam! wysyczała przez zęby.
   Dziękuje uśmiechnął się szeroko, po chwili zaśmiał się, uważnie spoglądając na Viviane.
   – Sam, powinnaś się cieszyć, że odważyłem złamać jedną z wielu złotych kobiecych zasad odparł rozbawiony patrząc na jasnowłosą kobietę, która się zaśmiała. Włożył serwetkę do przedniej kieszeni koszuli flanelowej, mówiąc.
   – Więc... Więc do zobaczenia w piątek - oblizał dolną wargę, odchodząc od stolika z szerokim uśmiechem na twarzy, nie odrywając wzroku od dziewczyny, przez co delikatnie tyrpnął idącą z zamówieniem kelnerkę, Viviane widząc co od razu zaśmiała się zasłaniając dłonią usta.